piątek, 21 listopada 2014

Rozdział V

   Jess i Davirii, dziewczynom, których komentarze ogromnie mnie wspierają! <3 Dziękuję! 

  Nie wiem, czego spodziewałem się po przejściu przez właz. Myślałem, że w kwaterze Droxów nie ma nic oprócz rzędu łóżek i szafek, w których przetrzymuje się swoje rzeczy osobiste. Myliłem się.
 Dreneryies stanęła obok wejścia i przepuściła nas do przodu. Najpierw Sheppa, potem Yavis, Owye i ja. Stanęliśmy na matowoszarej podłodze, wpatrując się w swoje buty. Nikogo nie było, ale słyszeliśmy szepty i śmiechy. Musieli nas obserwować, czułem na sobie wzrok kilkunastu par oczu.
 Podniosłem głowę, postanowiłem się rozejrzeć. Z pewnością znajdowaliśmy się w swego rodzaju świetlicy złożonej z kilku bladozielonych ścian, kilkunastu biurek i mebli do odpoczywania. Całość oświetlały lampy o przyjemnym świetle.
 Przyłapałem się na tym, że przestępuję z nogi na nogę, podobnie jak bliźnięta. Jedynie Sheppa z lekkim uśmiechem rozglądała się dookoła. Jej to chyba nic nie peszy, zawsze wiedziała, co zrobić, a nie stać ze spuszczoną głową. Dreneryies otrzepywała strój, ale nie dlatego, że był brudny. Wydawało mi się, że w jej ruchach widzę dezaprobatę.
 - Dlaczego tak stoimy? – zapytała się Yavis. Rzeczywiście, bezruch i milczenie przedłużało się.
 - Dołączam do pytania – dodała Sheppa z wiecznym uśmiechem.
 Przywódczyni spojrzała na nie z rozbawieniem:
 - Czekamy, aż zechcą się pokazać.
 Rozległ się grupowy śmiech. Zewsząd, od strony mebli, dobiegał nas chichot. Żadne z nas na początku nie rozumiało tego, ja sam myślałem, że ktoś włączył jakieś głośniki w ścianach, ale po chwili Sheppa pacnęła się w czoło i roześmiała się:
 - Czemu ja wcześniej na to nie wpadłam?! Przecież to właśnie u Droxów uczy się ten chłopak, Neden chyba. On potrafi znikać i sprawiać, że inni też stają się niewidzialni – dziewczyna dla pewności spojrzała na Dreneryies, a ta kiwnęła głową.
 Przez salwę śmiechu przebił się głos:
 - Miło mi!
 Nie wiem, co dalej wydarzyłoby się, bo Przywódczyni spoważniała:
 - Chcecie, to się nie pojawiajcie, niech was nie widzą, ale w każdym razie mamy nowych członków. Wybrałam tych, którzy moim zdaniem są nam najbardziej przydatni w walkach. Poznajcie ich: Sheppa, Yavis, Owye i Lox!
 Kiedy nasze imiona były wypowiadane, kłanialiśmy się. Następnie rozległy się oklaski i gwizdy. Potem wszystko ucichło.
 Znowu zapanowała niezręczna cisza. Dreneryies chyba nie wiedziała, co powiedzieć, bo odwróciła się na pięcie i wyszła. Mruknęła coś o integracji w grupie i ważnych sprawach administracyjnych czekających na nią. W ten nieciekawy sposób zostaliśmy sami. No, może niezupełnie. Nieustannie rozlegały się chichoty i szuranie mebli o podłogę.
 - Hej! – Sheppa pierwsza odezwała się w pustkę.
 - No witamy w naszych skromnych progach! – przez falę wesołości przebił się dziewczęcy głos.
 -  A tamci, reszta? Oni to co, milczki? – dobiegło do nas pytanie niewidzialnego chłopaka z drugiego końca pomieszczenia.
 Nikt z nas nie odpowiedział. Nawet Sheppa zamilkła, ale po chwili znowu odezwała się:
 - Chcecie się z nami bawić?
 - Tak – krótko i konkretnie ktoś jej odpowiedział.
 Niemalże od razu domyśliłem się, o co jej chodzi. Kilka sekund potem kiwnęła w moją stronę głową:
 - Pobawmy się z nimi – zaśmiała się dźwięcznie i złożyła ręce w okrąg. Przecięła dłońmi powietrze i nie wiadomo skąd pojawiła się błękitnawa kula. Następne manipulacje dłońmi zwiększały jej wielkość i jasność.
 - Ooo, czy to parzy? – jakaś zaniepokojona dziewczyna zapytała się nas o tą ważną dla nich kwestię.
 - Piecze w całości – uprzedziłem Sheppę i wyszczerzyłem się w uśmiechu.
 Rozległ się śmiech, który szybko znikł. Niewidzialni obserwatorzy przyglądali się działaniom mojej znajomej z ogromną uwagą. Nie rozległ się żaden szmer, nikt nic nie powiedział. Yavis i Owye stali cicho pod włazem, w każdej chwili gotowi uciec, gdyby wydarzyło się coś groźnego.
 - Lox, znajdź włącznik światła i wyłącz oświetlenie – rozejrzałem się po ścianach i znalazłem przycisk. Wcisnąłem go i zapanowała ciemność. Jedynym źródłem światła była świakula Sheppy. Uznałem, że dziewczyna jest genialna! W miejscach, gdzie siedzieli dotychczas niewidzialni Droxowie, pojawiły się cienie postaci.
 Rozległ się szmer podziwu i radości. Nie wiem z czego się cieszyli… Dziwni są, pomyślałem.
 - Teraz możemy pogadać. Miło mi was… zobaczyć.
  Nagle zapaliło się z powrotem światło. Wszystko wróciło do normy. Po chwili przed nami pojawili się członkowie drużyny Droxów. Przy włączniku stała niziutka dziewczyna z burzą włosów, która lekko uśmiechała się.
 - Uznaliśmy, że powinniśmy przestać z wami grać w tą głupią gierkę – wyjaśniła nam nieznajoma. Ludzie wokół nas pokiwali głowami. Lustrowali nas wzrokiem i oceniali. Poczułem się nieswojo…
 - Sheppa, a ty? – burza jasnych włosów powędrowała z rozpostartymi ramionami w stronę Droxianki.
 Dziewczyna potknęła się i gwałtownie wpadła w ręce drugiej. Roześmiały się. Moja znajoma zaczęła przepraszać, ale nieznajoma jej przerwała:
 - Mye. Mam na imię Mye. Miło mi cie poznać! Gratuluję pomysłu ze zgaszeniem światła. A tak nawiasem mówiąc, to masz boską moc! Byłam pod prawdziwym wrażeniem, kiedy zobaczyłam tę świetlną kulę! Ale co ja tu będę gadała o tak przyziemnych sprawach. Są rzeczy wyższe, jak, przykładowo, poznanie reszty Drużyny i zobaczenie, gdzie będziecie mieszkali.
 Mye zreflektowała się i przytuliła resztę z nas. Pozachwycała się pięknymi włosami bliźniaków, które wyglądały niczym stare złoto, a kiedy spojrzała na mnie, nie mogła przestać patrzyć mi w oczy. Według niej miałem najwspanialszą zieleń źrenic, jaką widziała. Trochę się speszyłem. Wiedziała jak zjednać sobie ludzi, a ja pozwoliłem porwać się jej towarzyskości.
 - A tak właściwie, co wy potraficie? – zapytała nas i uniosła brwi zaciekawiona.
 Co dziwne, reszta Drużyny milczała. Najwidoczniej dziewczyna stanowiła ich łącznik z innymi. Była przedstawicielem grupy, zaraz po Dreneryies.
  Żadnemu z nas nie spieszyło się z odpowiedzią. Postanowiłem być pierwszy:
 - Jestem iluzjonistą i potrafię wytwarzać w umysłach innych, że jest kilkanaście wersji mnie. Tak naprawdę, reszta to kukły, które poruszają się dopóki nie zetkną się z przeszkodą i nie rozpłyną – rozłożyłem ręce, nie wiedząc co dalej zrobić. Mam im pokazać swoją moc? Na szczęście nie było to potrzebne.
 Rozległy się brawa, a potem Mye dodała coś od siebie:
 - Cieszymy się, że możemy powitać cię w naszej Drużynie! Widzisz, u nas jest zaledwie kilku z twojej domeny. Na dwadzieścioro sześcioro osób mieszka ich u nas zaledwie pięciu. Przydadzą się nam tacy jak ty. A ty, Yavis? – Droxianka wskazała na dziewczynę ruchem głowy.
 - Ja? Potrafię to – wyznaczona wzięła głęboki oddech, po czym rozlała się na podłodze. Dosłownie. Pozostał po niej niebieskawy dym, który przelewał się przez nogi mebli i obserwatorów.
 - Dobra jest! – rzekła z zachwytem Mye. Ja się nieco przestraszyłem, ale ona wprost szalała z fascynacją w oczach. Widocznie wiele już widziała.
 Nagle w jednym z miejsc opary uformowały się w słup i kilka kroków od nas znowu pojawiła się Yavis. Kilka osób cofnęło się instynktownie, ale potem wszyscy z podziwem przyglądali się jej.
 - To było niesamowite! Kiedyś cię jeszcze dopytam, o co chodzi w twojej umiejętności, bo nie w pełni ją zrozumiałam. Ale na razie nie ma  to czasu. Został jeszcze twój brat… - spojrzała na niego przyjaźnie, a ten rozłożył ręce .
  - To ja chyba też pokażę, co umiem, w praktyce – odpowiedział nieśmiało. Nie zrobił żadnych dramatycznych min ani gestów, tak zwyczajnie i po prostu… rozsypał się na części, w małe kulki. Wyglądało to podobnie jak u Yavis, zresztą bliźniacy otrzymywali podobne moce. Taka była reguła.
 Jednak tym razem tak po prostu nie powstał znowu, ale świecące kształty wielkości ludzkiej pięści rozpoczęły lot wokół lamp na suficie. Chwilę to potrwało, ale potem nagle kule zebrały się w jednym miejscu i przed nami pojawił się z powrotem Owye.
 Rozległy się brawa jeszcze głośniejsze niż poprzednio, po czym Mye zapytała:
 - Na czym polegają wasze moce? Przepraszam, jestem ciekawa, podejrzewam, że inni również… - dziewczyna pokazała ręka tłumik za sobą.
 Yavis zaczęła wyjaśniać:
 - Kiedy wytwarzam dym, ja znikam. Staję się niewidzialna. Przeciwnikowi wydaje się, że to ja jestem tym dymem, ale jednak nie. Ja spokojnie, niewidoczna, stoję sobie obok albo krążę wokół wroga. Owye ma tak samo, jednak jest nieco silniejszy – potrafi poruszać jeszcze kulkami światła, które tworzą się po jego rozpadnięciu. Kiedy kończymy działanie mocy, ta materia, dym lub kule, wracają do nas i wydaje się, że rodzimy się na powrót z tych rzeczy. Zero magii, sama logika – Yavis uśmiechnęła się promiennie, dumna z siebie.
 - A ja myślałam, że mam fajną moc… - roześmiała się Sheppa. – Mye, a ty co potrafisz? – popieram, powiedziałem w myślach.
 Nie odpowiedziała, tylko zmrużyła oczy. Odetchnęła głęboko, a ja poczułem, że coś, a raczej ktoś pojawia się w moim umyśle. Nie wiedziałem, skąd to wiem, ale to było wyczuwalne. Spostrzegłem się, że objęła mnie atmosfera panująca wśród starszych Mocnych – wszyscy zachwycali się nami. Udzieliło mi się samopoczucie reszty.
 - Poczuliście? Umiem przekazywać emocje, wyczuwam je niczym tropiciel, umiem ocenić odległość z jakiej pochodzą i wiele innych rzeczy. To tak, jakbym była wszechwiedzącym psychologiem. Fajnie, nie?
 Czy ja wiem, czy tak super? Trochę tak, jakby grzebała nam w umysłach. Nie skomentowałem jednak jej słów. Może już wyczytała wszystko z mojej głowy? Odrzuciłem ponure myśli i podążyłem za Mye, bo ta już prowadziła trójkę moich towarzyszy w kierunku przejścia do pokojów drużynowych. Przeszliśmy krótki korytarz, a tam znajdowały się dwa niezakodowane włazy otwierane odciskiem dłoni.
 - Właz po lewej prowadzi do sypialni dziewczyn, ten po prawej do chłopaków. Wam, moje drogie – ruchem ręki wskazała na Sheppę i Yavis – wyjaśnię, co i jak, a wam powiedzą wasi przyszli koledzy!
 Uśmiechnęła się przyjaźnie i dalej zaczęła paplać. Trochę jak Sheppa, pomyślałem, ale większość informacji jest istotna dla nas. Nasza przewodniczka nabrała tchu i dalej rozpoczęła swoją przemowę:
 - Włazy otwierają się za pomocą odcisku waszego kciuka. Dane zostały już wprowadzone, tak więc problem jest rozwiązany. Spokojnie możecie wejść. Aha! Zawołam jakiegoś chłopaka, żeby wam wyjaśnił co nie co! No to powodzenia! – po czym krzyknęła w kierunku, z którego przyszliśmy – Freshee, oprowadź ich!
 Mye razem z dziewczynami poszła do kwater płci żeńskiej, a do nas po chwili podbiegł smukły chłopak o spojrzeniu marzyciela, po czym zaczął z nami rozmawiać:
 - Witam! Ja jestem Freshee, a wy o ile pamiętam to Lox i Owye. Pokażę wam nasze apartamenty – wyszczerzył zęby w uśmiechu i otworzył właz.
 Przeszliśmy do dużego pomieszczenia, również bez okien. Pod ścianami znajdowały się wąskie, białe łóżka i szare nocne szafki zabezpieczone szyfrem. Ściany pokrywały przeszklone mapy, teksty i inne ciekawostki. Przyjrzałem się kilku i stwierdziłem, że zawierają wiadomości o Ziemi i podróży kosmicznej na nasz dzisiejszy dom – Vatrixin. Gdzieniegdzie były również wzmianki o rdzennej faunie i florze planety na której osiedliliśmy się. Nie zwróciłem na to wszystko zbytniej uwagi, było jeszcze kilka rzeczy wartych obejrzenia. Cały sufit zajmowały panele, na których były wyświetlane od czasu do czasu wiadomości pogodzie i innych czynnikach na zewnątrz. Nie wiem, po co to, jeśli większość czasu spędzamy w Akademii, a ja jak dotąd nie ujrzałem jakichkolwiek okien przez które mógłbym wyjrzeć na świat…
 Freeshe wyjaśnił nam wszystko i rozpoczął nowy temat:
 - Macie super moce! Jestem pod wrażeniem! W zeszłym roku nikt specjalny do nas nie doszedł, ale w tym… to już coś! Jestem w Akademii już trzy lata, ale wy budzicie nadzieję.
 Owye nie odezwał się słowem, więc postanowiłem przejąć inicjatywę:
 - Miło nam to słyszeć – rozejrzałem się za jakimś miejscem nadającym się do siedzenia i znalazłem pobliską szafkę – a ty, co takiego potrafisz? Pokaż nam.
 Uśmiechnąłem się zachęcająco, ale on chyba nie wyglądał na pokrzepionego:
 - Iluzjonistom nie wypada pokazywać swoich zdolności ot tak, bo nie wiedzą, jak zareagują inni. Jedynie w razie potrzeby obrony.
 Aha, czyli już wiem, dlaczego nikt mnie nie poprosił o pokaz swoich umiejętności… Czyżby się mnie bali? I zapanowała okropna cisza. Freeshe przerwał ją.
 Jak gdyby nigdy nic zaczął nowy wątek:
 - Tamte dwa miejsca pod ścianą należą do was. Kody do szafek ustalicie teraz, wszystko w środku jest poukładane. Nasze skromne warunki bytowania nie pozwalają na balkon i basen na dachu, więc musicie zadowolić się tym, co macie – posłał nam promienny uśmiech. – A teraz odnośnie pokoju: Nie musicie sprzątać, są od tego roboty. Przebywacie, ile chcecie, ale u nas wszyscy wolą pokój drużynowy, tak, ten, w którym poznaliśmy się. Z mojej strony to chyba tyle! Rozgośćcie się! Regulamin poznacie dzisiaj wieczorem, a  tymczasem nasza drużyna idzie na trening, a wy nie. Musicie się zadomowić, a dopiero potem będziecie w pełni uczestniczyć  w życiu grupy. No więc… Do zobaczenia!
 Uśmiechnął się przyjaźnie i ruchem głowy zachęcił do rozejrzenia się po pomieszczeniu, po czym wybiegł. Zostałem sam na sam z Owye.
 - I co myślisz o naszym położeniu? – zapytałem. W międzyczasie zajrzałem do szafki, po czym ustawiłem kod. Chłopak wziął ze mnie przykład.
 - Nie jest źle.
 Spojrzałem w jego twarz – pustą i beznamiętną. Owye był nieco dziwny. Nie zdradzał tego, co kryje się w jego umyśle, ale to chyba dobrze. Miałem wrażenie, że moglibyśmy zostać dobrymi kumplami.
 Ubrani w nowe, szaroniebieskie kombinezony nie wiedzieliśmy, co robić. Nie musieliśmy się wysilać, żeby znaleźć sobie zajęcie, gdyż po pójściu reszty grupy na trening dziewczyny zaczęły stukać we właz. Podbiegłem i otworzyłem wejście. Wyszedłem, a Owye, niczym mój cień, ruszył za mną. Razem z dziewczynami przeszliśmy do pokoju spotkań grupowych. Usiedliśmy na białych pufach i przeskakiwaliśmy z tematu na temat.
 - Dziewczyny są świetne! Jessna, taka brunetka, zniknęła, po prostu rozlała się po podłodze, kiedy powiedziałam jej, że ma śliczne rzęsy! Nawet nie wiecie, jak się przeraziłam, ale potem się śmiałam! To było takie świetne! – Sheppa miała bardzo dobry humor. Ciągle uśmiechała się i kiwała głową. Cieszyłem się razem z nią. Mimo tylu przejść nadal potrafiliśmy śmiać się. Myślę, że to Sheppa pomogła mi żyć pełnią życia.
 - A wam jak poszło zwiedzanie nowego domu? – zapytała Yavis, przeczesując palcami długie włosy.
 Opowiedziałem im wszystkie moje spostrzeżenia. Okazało się, ze mieliśmy identycznie wyglądające pomieszczenia. One jednak odkryły też dyskretny właz prowadzący do łazienki. U nas pewnie też jest, ale nie zwróciliśmy na to uwagi. Będziemy mieli jeszcze czas na eksplorację pokoju chłopaków.
 Czas minął nam miło i przyjemnie, po powrocie Drużyny rozmawialiśmy razem z nimi. Następnie poznaliśmy zasady grupy – nic nadzwyczajnego – i udaliśmy się do pokoju.
 Dopiero kiedy położyłem się na miękkim materacu, poczułem ogromne zmęczenie. Już po kilku chwilach twardo spało.
 Dużo się zmieniło. Nowe życie, nowi ludzie, nowe środowisko, ale myślę, ze dam radę. Zresztą, Sheppa pomoże. 
 _____________________________________________________________
 Mam nadzieję, ze to jest bardziej ok! Uff, skończyłem rozdziały wprowadzające, teraz chyba zacznie się coś dziać! Teraz już nie będę spieszył się z pisaniem <3 Powoli, a lepiej! :3
 Liczę na komentarze... CZYTASZ? SKOMENTUJ! <3 
 I nie wiem, co tu jeszcze napisać... 
 Jak wam się podoba? Maci jakieś uwagi?
 A może jest coś, co szczególnie wam się podobało? Napiszcie o tym w komentarzu! <3 Byłbym bardzo wdzięczny! 
 Aha, przepraszam za szablon.... Coś jest nie tak! Help ;_; No dobra, nieważne :D Bo tekst pod rozdziałem będzie dłuższy niż on sam haha xd
 Wiec... Ostatni raz... Skomentujcie jakoś, jeśli czytacie <3

10 komentarzy:

  1. Jest super :) Rozśmieszył mnie ten dyskretny właz do toalety, wyobraziłam sobie jak Lox idzie w nocy po omacku do toalety i zastanawia się gdzie ten właz był bo go nie widzi xD
    Sheppa dodaje energii twojemu tekstowi. Lox natomiast nieco sprowadza nas na ziemię. Fajnie, że znajdują się w jednym opowiadaniu bo to nie robi z niego ani chaotycznego tekstu albo za bardzo rozwlekłego, czyli jest tak wypośrodkowany. :)
    A w ogóle to dzięki za dedykację, miło mi ;)
    Szablon jest świetny, tylko zmniejsz rozmiarowo obrazek tytułowy bo wychodzi ci poza obszary bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę zrobić z tego opowiadania romansu :d :p
      Nie ma za co! Pewnie komentarze inne już się nie pojawią, tylko wasze haha
      Zmniejszyłem nieco szerokość :D i jest ok :D
      :D <3

      Usuń
  2. O jejciu, jejciu, jejciu, jejciu!!!
    Dziękuję za dedykację!!!
    Aż się wzruszyłam. ^^
    Jejciu. <3
    No dobra, a teraz do rzeczy. :D
    Rozdział świetny, błędów w sumie nie zauważałam, tylko pod koniec: "Już po kilku chwilach twardo spało." Coś ostatnie słowo dziwne troszku. ;D
    Dla mnie już teraz jest super to co dopiero będzie potem. :O Uuu, aż drżę z ekscytacji. ^^
    Twoje opowiadanie naprawdę jest super, ma ciekawą fabułę, postacie... (jak napisała moja poprzedniczka ;)) Aha, i czekam na wykładowcę! :D
    Co do szablonu to i tak go prawie nie widzę, gdyż ponieważ czytam to na telefonie. :P
    Dobra chyba już kończę ten komentarz, bo zaraz głupoty zacznę pisać. ;D
    Aha, i imiona oczywiście fajne! :D Lubię oryginalne imiona, a najlepsze są takie, które pochodzą bezpośrednio z głowy autora. ^^
    Używasz fajnego słownictwa. ;D Takiego na wyższym poziomie, ale pasującego do ogółu tekstu. ;D
    No, a teraz chyba poważnie już kończę. ;)
    Chciałam zasłużyć na tę dedykację, tj. pokazać, że naprawdę mi się należała. ;)
    Aha, i gratuluję Davirii, że odebrała ten zaszczyt razem ze mną! ^^
    Dobra, już. ;P
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!!! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, co napisać, więc: Dziękuję! <3
    Dziękuję! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://pierwszyblogjess.blogspot.com/
      Wpadnij, jeśli nie będziesz miał co robić. ;D

      Usuń
    2. Dzięki Jess tobie tez gratki się należą :)

      Usuń
    3. Miło mi to słyszeć Davirio. :D

      Usuń
  4. Bardzo fajnie. Przede wszystkim dobrze piszesz wiec właściwie nawet głupoty wypadłyby spoko. A głupoty to nie są! Naprawdę ciekawe, nie mogę się doczekać aż rozpocznie się właściwie akcja I....czy tylko ja juz się zastanawiam na pairringami?^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Sorry za błędy...telefon nie do końca współpracuje :P

    OdpowiedzUsuń