Nie wiem, czego spodziewałem się po przejściu przez właz. Myślałem, że w kwaterze Droxów nie ma nic oprócz rzędu łóżek i szafek, w których przetrzymuje się swoje rzeczy osobiste. Myliłem się.
Dreneryies stanęła
obok wejścia i przepuściła nas do przodu. Najpierw Sheppa, potem Yavis, Owye i
ja. Stanęliśmy na matowoszarej podłodze, wpatrując się w swoje buty. Nikogo nie
było, ale słyszeliśmy szepty i śmiechy. Musieli nas obserwować, czułem na sobie
wzrok kilkunastu par oczu.
Podniosłem głowę,
postanowiłem się rozejrzeć. Z pewnością znajdowaliśmy się w swego rodzaju
świetlicy złożonej z kilku bladozielonych ścian, kilkunastu biurek i mebli do
odpoczywania. Całość oświetlały lampy o przyjemnym świetle.
Przyłapałem się na
tym, że przestępuję z nogi na nogę, podobnie jak bliźnięta. Jedynie Sheppa z
lekkim uśmiechem rozglądała się dookoła. Jej to chyba nic nie peszy, zawsze
wiedziała, co zrobić, a nie stać ze spuszczoną głową. Dreneryies otrzepywała
strój, ale nie dlatego, że był brudny. Wydawało mi się, że w jej ruchach widzę dezaprobatę.
- Dlaczego tak
stoimy? – zapytała się Yavis. Rzeczywiście, bezruch i milczenie przedłużało
się.
- Dołączam do pytania
– dodała Sheppa z wiecznym uśmiechem.
Przywódczyni spojrzała
na nie z rozbawieniem:
- Czekamy, aż zechcą
się pokazać.
Rozległ się grupowy
śmiech. Zewsząd, od strony mebli, dobiegał nas chichot. Żadne z nas na początku
nie rozumiało tego, ja sam myślałem, że ktoś włączył jakieś głośniki w ścianach,
ale po chwili Sheppa pacnęła się w czoło i roześmiała się:
- Czemu ja wcześniej
na to nie wpadłam?! Przecież to właśnie u Droxów uczy się ten chłopak, Neden
chyba. On potrafi znikać i sprawiać, że inni też stają się niewidzialni –
dziewczyna dla pewności spojrzała na Dreneryies, a ta kiwnęła głową.
Przez salwę śmiechu
przebił się głos:
- Miło mi!
Nie wiem, co dalej
wydarzyłoby się, bo Przywódczyni spoważniała:
- Chcecie, to się nie
pojawiajcie, niech was nie widzą, ale w każdym razie mamy nowych członków.
Wybrałam tych, którzy moim zdaniem są nam najbardziej przydatni w walkach.
Poznajcie ich: Sheppa, Yavis, Owye i Lox!
Kiedy nasze imiona
były wypowiadane, kłanialiśmy się. Następnie rozległy się oklaski i gwizdy.
Potem wszystko ucichło.
Znowu zapanowała
niezręczna cisza. Dreneryies chyba nie wiedziała, co powiedzieć, bo odwróciła
się na pięcie i wyszła. Mruknęła coś o integracji w grupie i ważnych sprawach
administracyjnych czekających na nią. W ten nieciekawy sposób zostaliśmy sami.
No, może niezupełnie. Nieustannie rozlegały się chichoty i szuranie mebli o
podłogę.
- Hej! – Sheppa
pierwsza odezwała się w pustkę.
- No witamy w naszych
skromnych progach! – przez falę wesołości przebił się dziewczęcy głos.
- A tamci, reszta? Oni to co, milczki? –
dobiegło do nas pytanie niewidzialnego chłopaka z drugiego końca pomieszczenia.
Nikt z nas nie
odpowiedział. Nawet Sheppa zamilkła, ale po chwili znowu odezwała się:
- Chcecie się z nami
bawić?
- Tak – krótko i
konkretnie ktoś jej odpowiedział.
Niemalże od razu domyśliłem
się, o co jej chodzi. Kilka sekund potem kiwnęła w moją stronę głową:
- Pobawmy się z nimi
– zaśmiała się dźwięcznie i złożyła ręce w okrąg. Przecięła dłońmi powietrze i
nie wiadomo skąd pojawiła się błękitnawa kula. Następne manipulacje dłońmi zwiększały
jej wielkość i jasność.
- Ooo, czy to parzy?
– jakaś zaniepokojona dziewczyna zapytała się nas o tą ważną dla nich kwestię.
- Piecze w całości –
uprzedziłem Sheppę i wyszczerzyłem się w uśmiechu.
Rozległ się śmiech,
który szybko znikł. Niewidzialni obserwatorzy przyglądali się działaniom mojej
znajomej z ogromną uwagą. Nie rozległ się żaden szmer, nikt nic nie powiedział.
Yavis i Owye stali cicho pod włazem, w każdej chwili gotowi uciec, gdyby
wydarzyło się coś groźnego.
- Lox, znajdź włącznik
światła i wyłącz oświetlenie – rozejrzałem się po ścianach i znalazłem
przycisk. Wcisnąłem go i zapanowała ciemność. Jedynym źródłem światła była
świakula Sheppy. Uznałem, że dziewczyna jest genialna! W miejscach, gdzie
siedzieli dotychczas niewidzialni Droxowie, pojawiły się cienie postaci.
Rozległ się szmer
podziwu i radości. Nie wiem z czego się cieszyli… Dziwni są, pomyślałem.
- Teraz możemy
pogadać. Miło mi was… zobaczyć.
Nagle zapaliło się z
powrotem światło. Wszystko wróciło do normy. Po chwili przed nami pojawili się
członkowie drużyny Droxów. Przy włączniku stała niziutka dziewczyna z burzą
włosów, która lekko uśmiechała się.
- Uznaliśmy, że
powinniśmy przestać z wami grać w tą głupią gierkę – wyjaśniła nam nieznajoma.
Ludzie wokół nas pokiwali głowami. Lustrowali nas wzrokiem i oceniali. Poczułem
się nieswojo…
- Sheppa, a ty? –
burza jasnych włosów powędrowała z rozpostartymi ramionami w stronę Droxianki.
Dziewczyna potknęła
się i gwałtownie wpadła w ręce drugiej. Roześmiały się. Moja znajoma zaczęła
przepraszać, ale nieznajoma jej przerwała:
- Mye. Mam na imię
Mye. Miło mi cie poznać! Gratuluję pomysłu ze zgaszeniem światła. A tak
nawiasem mówiąc, to masz boską moc! Byłam pod prawdziwym wrażeniem, kiedy
zobaczyłam tę świetlną kulę! Ale co ja tu będę gadała o tak przyziemnych
sprawach. Są rzeczy wyższe, jak, przykładowo, poznanie reszty Drużyny i
zobaczenie, gdzie będziecie mieszkali.
Mye zreflektowała się
i przytuliła resztę z nas. Pozachwycała się pięknymi włosami bliźniaków, które
wyglądały niczym stare złoto, a kiedy spojrzała na mnie, nie mogła przestać
patrzyć mi w oczy. Według niej miałem najwspanialszą zieleń źrenic, jaką
widziała. Trochę się speszyłem. Wiedziała jak zjednać sobie ludzi, a ja
pozwoliłem porwać się jej towarzyskości.
- A tak właściwie, co
wy potraficie? – zapytała nas i uniosła brwi zaciekawiona.
Co dziwne, reszta
Drużyny milczała. Najwidoczniej dziewczyna stanowiła ich łącznik z innymi. Była
przedstawicielem grupy, zaraz po Dreneryies.
Żadnemu z nas nie
spieszyło się z odpowiedzią. Postanowiłem być pierwszy:
- Jestem iluzjonistą
i potrafię wytwarzać w umysłach innych, że jest kilkanaście wersji mnie. Tak
naprawdę, reszta to kukły, które poruszają się dopóki nie zetkną się z
przeszkodą i nie rozpłyną – rozłożyłem ręce, nie wiedząc co dalej zrobić. Mam
im pokazać swoją moc? Na szczęście nie było to potrzebne.
Rozległy się brawa, a
potem Mye dodała coś od siebie:
- Cieszymy się, że
możemy powitać cię w naszej Drużynie! Widzisz, u nas jest zaledwie kilku z
twojej domeny. Na dwadzieścioro sześcioro osób mieszka ich u nas zaledwie
pięciu. Przydadzą się nam tacy jak ty. A ty, Yavis? – Droxianka wskazała na
dziewczynę ruchem głowy.
- Ja? Potrafię to –
wyznaczona wzięła głęboki oddech, po czym rozlała się na podłodze. Dosłownie.
Pozostał po niej niebieskawy dym, który przelewał się przez nogi mebli i
obserwatorów.
- Dobra jest! –
rzekła z zachwytem Mye. Ja się nieco przestraszyłem, ale ona wprost szalała z
fascynacją w oczach. Widocznie wiele już widziała.
Nagle w jednym z
miejsc opary uformowały się w słup i kilka kroków od nas znowu pojawiła się
Yavis. Kilka osób cofnęło się instynktownie, ale potem wszyscy z podziwem
przyglądali się jej.
- To było
niesamowite! Kiedyś cię jeszcze dopytam, o co chodzi w twojej umiejętności, bo
nie w pełni ją zrozumiałam. Ale na razie nie ma
to czasu. Został jeszcze twój brat… - spojrzała na niego przyjaźnie, a
ten rozłożył ręce .
- To ja chyba też
pokażę, co umiem, w praktyce – odpowiedział nieśmiało. Nie zrobił żadnych
dramatycznych min ani gestów, tak zwyczajnie i po prostu… rozsypał się na
części, w małe kulki. Wyglądało to podobnie jak u Yavis, zresztą bliźniacy
otrzymywali podobne moce. Taka była reguła.
Jednak tym razem tak
po prostu nie powstał znowu, ale świecące kształty wielkości ludzkiej pięści rozpoczęły
lot wokół lamp na suficie. Chwilę to potrwało, ale potem nagle kule zebrały się
w jednym miejscu i przed nami pojawił się z powrotem Owye.
Rozległy się brawa
jeszcze głośniejsze niż poprzednio, po czym Mye zapytała:
- Na czym polegają
wasze moce? Przepraszam, jestem ciekawa, podejrzewam, że inni również… -
dziewczyna pokazała ręka tłumik za sobą.
Yavis zaczęła
wyjaśniać:
- Kiedy wytwarzam dym,
ja znikam. Staję się niewidzialna. Przeciwnikowi wydaje się, że to ja jestem
tym dymem, ale jednak nie. Ja spokojnie, niewidoczna, stoję sobie obok albo
krążę wokół wroga. Owye ma tak samo, jednak jest nieco silniejszy – potrafi
poruszać jeszcze kulkami światła, które tworzą się po jego rozpadnięciu. Kiedy
kończymy działanie mocy, ta materia, dym lub kule, wracają do nas i wydaje się,
że rodzimy się na powrót z tych rzeczy. Zero magii, sama logika – Yavis
uśmiechnęła się promiennie, dumna z siebie.
- A ja myślałam, że
mam fajną moc… - roześmiała się Sheppa. – Mye, a ty co potrafisz? – popieram,
powiedziałem w myślach.
Nie odpowiedziała,
tylko zmrużyła oczy. Odetchnęła głęboko, a ja poczułem, że coś, a raczej ktoś pojawia
się w moim umyśle. Nie wiedziałem, skąd to wiem, ale to było wyczuwalne.
Spostrzegłem się, że objęła mnie atmosfera panująca wśród starszych Mocnych –
wszyscy zachwycali się nami. Udzieliło mi się samopoczucie reszty.
- Poczuliście? Umiem
przekazywać emocje, wyczuwam je niczym tropiciel, umiem ocenić odległość z
jakiej pochodzą i wiele innych rzeczy. To tak, jakbym była wszechwiedzącym
psychologiem. Fajnie, nie?
Czy ja wiem, czy tak
super? Trochę tak, jakby grzebała nam w umysłach. Nie skomentowałem jednak jej
słów. Może już wyczytała wszystko z mojej głowy? Odrzuciłem ponure myśli i podążyłem
za Mye, bo ta już prowadziła trójkę moich towarzyszy w kierunku przejścia do
pokojów drużynowych. Przeszliśmy krótki korytarz, a tam znajdowały się dwa
niezakodowane włazy otwierane odciskiem dłoni.
- Właz po lewej
prowadzi do sypialni dziewczyn, ten po prawej do chłopaków. Wam, moje drogie –
ruchem ręki wskazała na Sheppę i Yavis – wyjaśnię, co i jak, a wam powiedzą
wasi przyszli koledzy!
Uśmiechnęła się
przyjaźnie i dalej zaczęła paplać. Trochę jak Sheppa, pomyślałem, ale większość
informacji jest istotna dla nas. Nasza przewodniczka nabrała tchu i dalej
rozpoczęła swoją przemowę:
- Włazy otwierają się
za pomocą odcisku waszego kciuka. Dane zostały już wprowadzone, tak więc
problem jest rozwiązany. Spokojnie możecie wejść. Aha! Zawołam jakiegoś
chłopaka, żeby wam wyjaśnił co nie co! No to powodzenia! – po czym krzyknęła w
kierunku, z którego przyszliśmy – Freshee, oprowadź ich!
Mye razem z
dziewczynami poszła do kwater płci żeńskiej, a do nas po chwili podbiegł smukły
chłopak o spojrzeniu marzyciela, po czym zaczął z nami rozmawiać:
- Witam! Ja jestem
Freshee, a wy o ile pamiętam to Lox i Owye. Pokażę wam nasze apartamenty –
wyszczerzył zęby w uśmiechu i otworzył właz.
Przeszliśmy do dużego
pomieszczenia, również bez okien. Pod ścianami znajdowały się wąskie, białe
łóżka i szare nocne szafki zabezpieczone szyfrem. Ściany pokrywały przeszklone
mapy, teksty i inne ciekawostki. Przyjrzałem się kilku i stwierdziłem, że
zawierają wiadomości o Ziemi i podróży kosmicznej na nasz dzisiejszy dom –
Vatrixin. Gdzieniegdzie były również wzmianki o rdzennej faunie i florze
planety na której osiedliliśmy się. Nie zwróciłem na to wszystko zbytniej
uwagi, było jeszcze kilka rzeczy wartych obejrzenia. Cały sufit zajmowały
panele, na których były wyświetlane od czasu do czasu wiadomości pogodzie i
innych czynnikach na zewnątrz. Nie wiem, po co to, jeśli większość czasu
spędzamy w Akademii, a ja jak dotąd nie ujrzałem jakichkolwiek okien przez
które mógłbym wyjrzeć na świat…
Freeshe wyjaśnił nam
wszystko i rozpoczął nowy temat:
- Macie super moce!
Jestem pod wrażeniem! W zeszłym roku nikt specjalny do nas nie doszedł, ale w
tym… to już coś! Jestem w Akademii już trzy lata, ale wy budzicie nadzieję.
Owye nie odezwał się
słowem, więc postanowiłem przejąć inicjatywę:
- Miło nam to słyszeć
– rozejrzałem się za jakimś miejscem nadającym się do siedzenia i znalazłem
pobliską szafkę – a ty, co takiego potrafisz? Pokaż nam.
Uśmiechnąłem się
zachęcająco, ale on chyba nie wyglądał na pokrzepionego:
- Iluzjonistom nie
wypada pokazywać swoich zdolności ot tak, bo nie wiedzą, jak zareagują inni.
Jedynie w razie potrzeby obrony.
Aha, czyli już wiem,
dlaczego nikt mnie nie poprosił o pokaz swoich umiejętności… Czyżby się mnie
bali? I zapanowała okropna cisza. Freeshe przerwał ją.
Jak gdyby nigdy nic
zaczął nowy wątek:
- Tamte dwa miejsca
pod ścianą należą do was. Kody do szafek ustalicie teraz, wszystko w środku
jest poukładane. Nasze skromne warunki bytowania nie pozwalają na balkon i
basen na dachu, więc musicie zadowolić się tym, co macie – posłał nam promienny
uśmiech. – A teraz odnośnie pokoju: Nie musicie sprzątać, są od tego roboty.
Przebywacie, ile chcecie, ale u nas wszyscy wolą pokój drużynowy, tak, ten, w
którym poznaliśmy się. Z mojej strony to chyba tyle! Rozgośćcie się! Regulamin
poznacie dzisiaj wieczorem, a tymczasem
nasza drużyna idzie na trening, a wy nie. Musicie się zadomowić, a dopiero
potem będziecie w pełni uczestniczyć w
życiu grupy. No więc… Do zobaczenia!
Uśmiechnął się
przyjaźnie i ruchem głowy zachęcił do rozejrzenia się po pomieszczeniu, po czym
wybiegł. Zostałem sam na sam z Owye.
- I co myślisz o
naszym położeniu? – zapytałem. W międzyczasie zajrzałem do szafki, po czym
ustawiłem kod. Chłopak wziął ze mnie przykład.
- Nie jest źle.
Spojrzałem w jego
twarz – pustą i beznamiętną. Owye był nieco dziwny. Nie zdradzał tego, co kryje
się w jego umyśle, ale to chyba dobrze. Miałem wrażenie, że moglibyśmy zostać
dobrymi kumplami.
Ubrani w nowe,
szaroniebieskie kombinezony nie wiedzieliśmy, co robić. Nie musieliśmy się
wysilać, żeby znaleźć sobie zajęcie, gdyż po pójściu reszty grupy na trening
dziewczyny zaczęły stukać we właz. Podbiegłem i otworzyłem wejście. Wyszedłem,
a Owye, niczym mój cień, ruszył za mną. Razem z dziewczynami przeszliśmy do
pokoju spotkań grupowych. Usiedliśmy na białych pufach i przeskakiwaliśmy z
tematu na temat.
- Dziewczyny są
świetne! Jessna, taka brunetka, zniknęła, po prostu rozlała się po podłodze,
kiedy powiedziałam jej, że ma śliczne rzęsy! Nawet nie wiecie, jak się
przeraziłam, ale potem się śmiałam! To było takie świetne! – Sheppa miała
bardzo dobry humor. Ciągle uśmiechała się i kiwała głową. Cieszyłem się razem z
nią. Mimo tylu przejść nadal potrafiliśmy śmiać się. Myślę, że to Sheppa
pomogła mi żyć pełnią życia.
- A wam jak poszło
zwiedzanie nowego domu? – zapytała Yavis, przeczesując palcami długie włosy.
Opowiedziałem im
wszystkie moje spostrzeżenia. Okazało się, ze mieliśmy identycznie wyglądające
pomieszczenia. One jednak odkryły też dyskretny właz prowadzący do łazienki. U
nas pewnie też jest, ale nie zwróciliśmy na to uwagi. Będziemy mieli jeszcze
czas na eksplorację pokoju chłopaków.
Czas minął nam miło i
przyjemnie, po powrocie Drużyny rozmawialiśmy razem z nimi. Następnie
poznaliśmy zasady grupy – nic nadzwyczajnego – i udaliśmy się do pokoju.
Dopiero kiedy
położyłem się na miękkim materacu, poczułem ogromne zmęczenie. Już po kilku
chwilach twardo spało.
Dużo się zmieniło.
Nowe życie, nowi ludzie, nowe środowisko, ale myślę, ze dam radę. Zresztą,
Sheppa pomoże.
_____________________________________________________________
Mam nadzieję, ze to jest bardziej ok! Uff, skończyłem rozdziały wprowadzające, teraz chyba zacznie się coś dziać! Teraz już nie będę spieszył się z pisaniem <3 Powoli, a lepiej! :3
Liczę na komentarze... CZYTASZ? SKOMENTUJ! <3
I nie wiem, co tu jeszcze napisać...
Jak wam się podoba? Maci jakieś uwagi?
A może jest coś, co szczególnie wam się podobało? Napiszcie o tym w komentarzu! <3 Byłbym bardzo wdzięczny!
Aha, przepraszam za szablon.... Coś jest nie tak! Help ;_; No dobra, nieważne :D Bo tekst pod rozdziałem będzie dłuższy niż on sam haha xd
Wiec... Ostatni raz... Skomentujcie jakoś, jeśli czytacie <3
Jest super :) Rozśmieszył mnie ten dyskretny właz do toalety, wyobraziłam sobie jak Lox idzie w nocy po omacku do toalety i zastanawia się gdzie ten właz był bo go nie widzi xD
OdpowiedzUsuńSheppa dodaje energii twojemu tekstowi. Lox natomiast nieco sprowadza nas na ziemię. Fajnie, że znajdują się w jednym opowiadaniu bo to nie robi z niego ani chaotycznego tekstu albo za bardzo rozwlekłego, czyli jest tak wypośrodkowany. :)
A w ogóle to dzięki za dedykację, miło mi ;)
Szablon jest świetny, tylko zmniejsz rozmiarowo obrazek tytułowy bo wychodzi ci poza obszary bloga ;)
Nie chcę zrobić z tego opowiadania romansu :d :p
UsuńNie ma za co! Pewnie komentarze inne już się nie pojawią, tylko wasze haha
Zmniejszyłem nieco szerokość :D i jest ok :D
:D <3
No i dobrze :D
UsuńO jejciu, jejciu, jejciu, jejciu!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację!!!
Aż się wzruszyłam. ^^
Jejciu. <3
No dobra, a teraz do rzeczy. :D
Rozdział świetny, błędów w sumie nie zauważałam, tylko pod koniec: "Już po kilku chwilach twardo spało." Coś ostatnie słowo dziwne troszku. ;D
Dla mnie już teraz jest super to co dopiero będzie potem. :O Uuu, aż drżę z ekscytacji. ^^
Twoje opowiadanie naprawdę jest super, ma ciekawą fabułę, postacie... (jak napisała moja poprzedniczka ;)) Aha, i czekam na wykładowcę! :D
Co do szablonu to i tak go prawie nie widzę, gdyż ponieważ czytam to na telefonie. :P
Dobra chyba już kończę ten komentarz, bo zaraz głupoty zacznę pisać. ;D
Aha, i imiona oczywiście fajne! :D Lubię oryginalne imiona, a najlepsze są takie, które pochodzą bezpośrednio z głowy autora. ^^
Używasz fajnego słownictwa. ;D Takiego na wyższym poziomie, ale pasującego do ogółu tekstu. ;D
No, a teraz chyba poważnie już kończę. ;)
Chciałam zasłużyć na tę dedykację, tj. pokazać, że naprawdę mi się należała. ;)
Aha, i gratuluję Davirii, że odebrała ten zaszczyt razem ze mną! ^^
Dobra, już. ;P
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!!! <3 <3 <3
Nie wiem, co napisać, więc: Dziękuję! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! <3
http://pierwszyblogjess.blogspot.com/
UsuńWpadnij, jeśli nie będziesz miał co robić. ;D
Dzięki Jess tobie tez gratki się należą :)
UsuńMiło mi to słyszeć Davirio. :D
UsuńBardzo fajnie. Przede wszystkim dobrze piszesz wiec właściwie nawet głupoty wypadłyby spoko. A głupoty to nie są! Naprawdę ciekawe, nie mogę się doczekać aż rozpocznie się właściwie akcja I....czy tylko ja juz się zastanawiam na pairringami?^^
OdpowiedzUsuńSorry za błędy...telefon nie do końca współpracuje :P
OdpowiedzUsuń